Tytuł oryginału: Someone I Used To Know
Autor: Paige Toon
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: styczeń 2024
Liczba stron: 384
Tematyka: Literatura obyczajowa, zagraniczna
Średnia ocena: 6/10
Leah
nie ma żadnego biologicznego rodzeństwa, a mimo to swój dom rodzinny musi
dzielić z wieloma innymi nastolatkami, którzy znajdują się pod opieką jej
rodziców, prowadzących dom zastępczy dla trudnej młodzieży. Jednym z takich nastolatków jest George, który
do domu Leah trafia pomimo faktu, że zazwyczaj rodzice dziewczyny nie godzą się
na akceptowanie osób, w tym samym wieku co ich córka. Chłopak początkowo nie
chce do siebie nikogo dopuścić i odtrąca wszelkie próby nawiązania kontaktu.
Jego skorupa zaczyna jednak pękać, gdy udaje mu się znaleźć nić porozumienia
zarówno z Leah jak i z Theo – bogatym chłopakiem, którego życiowa historia
okazuje się równie smutna jak George’a. Jak często w podobnych przypadkach się
zdarza, przyjaźń pomiędzy bohaterami szybko zaczyna przeradzać się w coś
więcej.
Główna
bohaterka zarówno jako nastolatka jak i dorosła kobieta nie może podjąć żadnej
stanowczej decyzji i nie końca potrafi okazywać swoje emocje. Takie zachowania
w wieku nastoletnich łatwo jest wytłumaczyć, jednak po dorosłej kobiecie
spodziewałabym się czegoś więcej. Sprawiło
to, że niestety ale z Leah się nie polubiłyśmy. Ponad to, z jakiegoś powodu
autorka od samego początku ukrywa, co konkretnie stało się z Theo. Czytelnik
nie wie, czy zginął on w wypadku samochodowym, czy też może znalazł się w więzieniu.
Paige Toon wodzi nas za nos i sztucznie kreuje napięcie, które w tym przypadku
jest całkowicie niepotrzebne. Gdy już dowiadujemy się, co rzeczywiście stało
się z tym bohaterem to dużo zachowań Leah okazuje się po prostu dziwacznych i
wyraźnie widać, że stworzone zostały tylko po to, żeby czytelnik jak najdłużej
pozostawał w sztucznie budowanej bańce.
Akcja
opisywana jest przez Leah w dwóch perspektywach czasowych: kiedyś, gdy Leah
miała piętnaście lat i teraz, gdy jako dorosła kobieta wraca po latach do
rodzinnego domu wraz ze swoją córką. Ja zdecydowanie wolałam czytać, o
wydarzeniach z przeszłości, jednak muszę przyznać, że ostatecznie obie ramy
czasowe dobrze ze sobą współistniały, a zakończenie pięknie połączyło całą
historię. Mimo że nie polubiłam głównej bohaterki to sama historia była ciekawa,
a fabuła poruszała wiele istotnych i zarazem trudnych kwestii taki jak adopcja
zastępcza, rozłąka z rodzeństwem czy młodzieńczy bunt. Rodzice Leah byli dla
mnie prawdziwym wzorem do naśladowania, podziwiałam ich determinację, poświecenie
i niebywały upór. Żałowałam, że autorka
nieco po macoszemu potraktowała bohaterów książki innych niż Leah, Theo czy George.
Według mnie powieść nabrałaby nowego wymiaru, gdyby czytelnik mógł zapoznać się
bliżej z pełnymi historiami dzieci, które znajdowały się po opieką Carrie i
Ivana.
Fabuła
książki rozgrywa się na angielskiej wsi i trzeba przyznać, że Paige Toon w
genialny sposób przedstawiła to otoczenie. Nie miałam żadnych problemów, żeby
wczuć się w klimat powieści i razem z bohaterami na czas czytania książki zamieszkać
na farmie pełnej zwierząt w okolicach North Yorkshire. Mimo że „Ktoś, kogo
znałam” nie powaliło mnie na kolana to i tak książkę czytało mi się bardzo
przyjemnie i jej lektura zajęła mi zaledwie parę wieczorów. Jestem przekonana,
że niejednemu czytelnikowi powieść Paige Toon będzie w stanie umilić obecną jesienna
pogodę.
This looks like an interesting read.
OdpowiedzUsuńThanks for sharing.
Ciekawa recenzja. Wydaje mi się, że zachowanie głównej bohaterki miejscami było irracjonalne, ale przynajmniej nie było nudy :)
OdpowiedzUsuń