Autor: Katarzyna Zyskowska
Wydawnictwo: Literanova
Data wydania: lipiec 2023
Liczba stron: 512
Tematyka: Literatura piękna, polska
Średnia ocena: 8/10
Według
pewnych słowiańskich wierzeń sowy są nie tylko symbolem mądrości, ale także personifikacją
zła, które potrafi czaić się bardzo głęboko i często ukrywa się pod pozorami
dobra. To właśnie huk sowy i jej wielkie, żółte ślepia będą prześladować kolejne
pokolenia osób wywodzących się od Bronisława Libermana i Felicji Hryniewicz, których
los połączy w pewne upalne lato niedługo przed rozpoczęciem II Wojny Światowej.
Przeznaczenie nie pozwoli by winni pozostali bez kary, nawet jeśli ubiegać się
będzie o to przez dziesiątki lat i przez kolejnych potomków rodu.
Akcja
książki rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. W tym samym czasie poznajemy
historię widzianą oczami Niny Chojnackiej, która świeżo po maturze przyjeżdża do
Warszawy, żeby w Polsce, która dopiero co weszła do Unii Europejskiej, rozwijać
swoją pasję i studiować informatykę, jak i Felicji Hryniewicz, która zapomniana
przez matkę i ojczyma, mieszka w podwarszawskim Aninie, gdzie wychowuje ją
ciotka. Kobiety te z pozoru całkowicie różne łączy wielka tajemnica, a ich losy
są nierozerwalnie splecione. Na przestrzeni książki poznajemy również historię przedstawioną
oczami wielorakich innych bohaterów, jednak to losy Niny i Felicji grają tu
pierwsze skrzypce.
To
co w stylu Katarzyny Zyskowskiej urzeka mnie najbardziej to jej niezwykła lekkość
w łączeniu mistycyzmu z realizmem a do tego jeszcze z thrillerem czy nawet
kryminałem. W jednej chwili myślimy, że czytamy historię słodkiej nastoletniej
miłości, podczas gdy chwilę później maluje się przed nami fabuła pełna przemocy,
intrygi, a także słowiańskich wierzeń. Co ciekawe wszystko to idealnie ze sobą
współgra i nawet przez chwilę czytelnik nie ma wrażenia, że coś tutaj może być nie
na miejscu. Ponadto autorka nie boi się w trakcie trwania akcji, delikatnie
zdradzać tego, czego można się spodziewać od przyszłych wydarzeń. Jednak pomimo
że to robi to i tak, gdy przychodzi co do czego nie ma mowy, żeby czytelnik się
domyślił, że sprawy potoczą się właśnie takim torem.
Zarówno
„Historia złych uczynków” jak i inna książka autorstwa Katarzyny Zyskowskiej, którą
dane mi było czytać w tym roku – „Nocami krzyczą sarny” zrobiły na mnie bardzo
duże wrażenie. Nie mogę jednak przymknąć oczu na podobieństwa między tymi dwoma
powieściami. Obie poruszają wątki drugiej wojny światowej na terenach obecnej
Polski, wcześniej jednak należących do Niemiec, obie nawiązują do Gór Sowich, a
także obie starają się wyjaśnić zagadkę, która rozpoczęła się dawno temu, a jej
konsekwencje odczuwane są po dziś dzień. Nie wiem czy inne książki autorki
również podążają podobnym schematem, jednak mam pewne przeczucie, że niestety
tak. Widać, że pani Katarzyna dobrze czuje się zarówno w takim stylu jak i
takiej tematyce i nie mogę ukryć, ze idzie jej to znakomicie, jednak ja ze swojej
strony oczekuję od autora pewnego rozwoju, podjęcia się czegoś nowego, a nie
trzymania się tylko tych utartych schematów, które dobrze się sprzedają lub w
których ma się wprawę. To jest jednak jedyny minus, jaki udało mi się dostrzec
w przypadku tej książki.
„Historia
złych uczynków” to genialna powieść, która nie tylko wywołała we mnie mnóstwo emocji,
zapełnia świetną rozrywkę w długie jesienne wieczory, ale i na pewno przekonała
mnie do sięgnięcia po inne książki autorstwa Katarzyny Zyskowskiej, szczególnie
w świetle szykującej się premiery „Mrok jest po naszej stronie”, która na rynku
pojawi się pod koniec listopada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz :* Na każdy postaram się odpowiedzieć :)