Tytuł: Cena purpury
Tytuł oryginału:
Der Pries des Purpurs
Autor: Frank
S. Becker
Wydawnictwo: M
Data wydania: marzec
2011
Liczba stron: 476
Tematyka: Powieść
historyczna
Ocena: 5/10
Wraz z upływem lat życie Flawiusza, bohatera znanego z poprzedniej
książki niemieckiego autorka Franka S. Beckera pt: „Zmierzch
orła”, staje się coraz bardziej ciekawsze. Mężczyzna dorasta i
zdobywa uznanie wielu wybitnych dostojników, którzy
widząc jego nieprzeciętne zdolności, powierzają mu niebezpieczne
i ryzykowne misje, mające na celu ocalenie Cesarstwa Rzymskiego
zarówno przed wrogami z zewnątrz jak i przed wojną domową.
Mając u swego boku ukochaną Aqu bohater stawia czoła każdemu
wyzwaniu.
„Cena purpury” to już druga powieść, w której zostały
opisane losy Flawiusza i szczerze powiedziawszy mam nadzieję, że
ostatnia. Takie same zarzuty i wady, które przedstawiłam przy
okazji recenzowania „Zmierzchu orła” pojawiają się również
i w tym tomie. Przede wszystkim drażniła mnie ilość przygód
głównego bohatera. Naprawdę ich liczba starczyłaby na
napisanie tuzina kolejnych książek. Tymczasem my mamy je wszystkie
przedstawione w jednej. Sprawia to, że w pewnym momencie lektury
można się pogubić w akcji książki, która mknie do przodu
z szybkością pocisku rakietowego.
Pisząc o tej książce, nie mogę nie wspomnieć o pewnej irytującej
kwestii, która niezwykle irytowała mnie w czasie lektury tej
książki. Konkretnie mam na myśli fragmenty, w których
pojawiali się jacyś dziwni obserwatorzy Flawiusza, którzy z
ukrycia śledzili każdy jego najmniejszy ruch. Nie miałabym nic
przeciwko tym postaciom, gdyby tylko wprowadzały one cokolwiek do
akcji. Tak się jednak nie dzieje. Siedzą oni i obserwują bohatera,
tworzy się jako takie napięcie, chwila oczekiwania na jakiś
przełom, a tymczasem nie wydarza się kompletnie nic. Po co więc
zostały napisane owe epizody? Żeby zapełnić strony?
Przewidywalna fabuła to coś czego nie znoszę w książkach. W
prawdzie akcji utworu niemieckiego pisarza w żadnym wypadku nie
możemy nazwać przewidywalną, gdyby nie pewna rzecz. Mianowicie
często Frank S. Becker kończył rozdziały sformułowaniami typu:
„Flawiusz nawet nie wiedział jak bardzo się mylił” bądź też
„Miało się stać całkowicie odwrotnie”. I tym sposobem już
wiadomo jak mniej więcej potoczy się dalej akcja.
Nie licząc innych przygód, które przytrafiają się
głównemu bohaterowi to „Cena purpury” jest bardzo podobna
do poprzedniej części z serii. Pierwszy raz spotkałam się z aż
takim podobieństwem obu powieści z jednego cyklu. Autor zachował
ten sam styl, tą samą mentalność występujących postaci, nawet
atmosfera panująca w książce jest identyczna jak ta ze „Zmierzchu
orła”.
Mimo przedstawionych wyżej wad Franka S. Beckera należy pochwalić
i nagrodzić brawami za dokładne i plastyczne zobrazowanie rzymskiej
rzeczywistości z III wieku naszej ery. Autor posługuje się
barwnymi opisami, ale i nie szczędzi czytelnikowi krwawych relacji z
masowych egzekucji, które były wręcz codziennością w
ówczesnym świecie. Miłośnicy historii z Cesarstwem Rzymskim
w tle z pewnością będą usatysfakcjonowani.
Za
możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu M: